Myślmy Razem - Synergia

czasami temat nasuwa się sam

00:25

A co z Polską 2010?

Autor: Oskar |

Jak wykazało nasze blogowe badanie - mało kto czytał "Polskę 2030", a wygląda całkiem ciekawie - sam jeszcze nie czytałem, co najwyżej tytuły rozdziałów :) Możecie przeglądać tutaj: www.polska2030.pl

Ale ja chciałbym spytać, czy myśleliście o tym, co nas czeka na jesieni 2010 - wybory prezydenckie czyli. Ciekawie wygląda pierwsza tura wyborów na Ukrainie - nic nie jest oczywiste i to jest właśnie ekscytujące:) Ktoś powiedział, że tym się bardzo różni Ukraina od Rosji - nikt dziś nie wie, kto będzie prezydentem za miesiąc!
W Polsce jest podobnie. Mało tego - nie wiemy nawet, kto będzie w tych wyborach startować! Jest kilku oficjalnych kandydatów na kandydatów (Olechowski, Szmajdziński, Nałęcz), ale trudno na 100% przesądzić, który z nich ostatecznie wystartuje! Dwie największe partie jak dotąd nie wysunęły swoich kandydatów. Z jednej strony jest PiS z wyjątkowo słabym aktualnym Prezydentem (w badaniach przegrywa w II turze z każdym), z drugiej strony PO z wielkim niewiadomym Donaldem, który ma wiele powodów, żeby NIE kandydować (np. taki, że nie ma komu zostawić rządu i partii...). PiS wychodzi z propozycją zmian w konstytucji i wzmocnienia Prezydenta, PO chce dokładnie czegoś odwrotnego - jego osłabienia. Tylko, że nadal nie wiadomo, pod kogo te propozycje są pisane i czy za rok ktokolwiek do nich wróci (np. PiS da więcej władzy Prezydentowi z PO?).
Tak czy owak - jesienią będziemy wybierać. I wg mnie nie jest najważniejsze pomiędzy kim a kim. Ważniejsze raczej, jakiego Prezydenta byśmy chcieli. Jakiego tzn. partyjnego czy bezpartyjnego, eksperta czy charyzmatycznego lidera, starego wyjadacza czy młodą krew (nie taką młodą anyway), polityka czy społecznika. Myślę sobie, że warto się nad tym zastanowić już teraz, pomyśleć jaką ma/powinien mieć rolę i jaki mógłby być ten nasz następny Prezydent, którego z czystym sumieniem wybierzemy.
Inaczej zdecydujemy w ostatniej chwili, bez zastanowienia, na wielokrotnie stosowanej zasadzie "mniejszego zła". Czy to jedyny wybór, jaki mamy?
Więc jak to będzie z Polską 2010?

6 komentarze:

dominik pisze...

Niestety w Polsce jest tak, że Kazimierz Marcinkiewicz, nikomu nie znany Pan z Gorzowa Wlkp, w 2 miesiące staje się najbardziej popularnym politykiem w kraju. Ma też całkiem duże zaufanie. I podobnie szybko je traci...
Dlatego też obawiam się, że casting na Prezydenta może wyglądać dość podobnie - trudno tu mówić o wyborach...
Co do samego prezydenta - moim zdaniem wydawanie pieniędzy na takie wybory nie ma sensu - sam fakt, że wybieramy go w wyborach powszechnych, które cieszą się największą frekwencją jest dobrym argumentem za, ale czy to ma coś wspólnego z polityką...? W audiotele też brało udział kilka milionów Polaków.
Ja mam bardzo duże wątpliwości przed upoważnieniem jednego człowieka do decydowania o losach Państwa, dlatego też obcy jest mi system wodzowski. Stąd opowiadałbym się raczej za wzmocnieniem roli rządu i minimalizowaniem roli "wodza":) Choć weta też bym mu całkiem nie odebrał, tylko zmienił większość, która może go obalić. Szczerze mówiąc prezydent nie powinien de facto zajmować się bieżącą polityką - jakieś ONZety, OBWE - to spoko, no i ordery + nominacje różnego rodzaju. Cała reszta - no cóż - podoba mi się model szwajcarski - od kilkudziesięciu lat rządzi szeroka koalicja - wtedy trzeba iść na kompromisy, które nie prowadzą do antagonizmów w społeczeństwie. U nas dobrym przykładem jest konstytucja - wprowadzono ją szerokim porozumieniem i właściwie budzi mniejsze zastrzeżenia niż wiele innych, przegłosowanych przez koalicyjne większości, ustaw.

mobydick pisze...

Mi na początek wystarczyłoby, żeby prezydent się nie kompromitował. Wałęsa - konflikt z Mazowieckim, Kwaśniewski - "choroba" w Charkowie, Kaczyński - wojna o fotel w Brukseli, nie wspominając Rogerów Pereiro. Było kiepsko.
Wybory - będą ciekawe tylko jeśli Tusk nie wystartuje.
Co mnie w nich dziwi? Totalna niemoc lewicy. W sondażowych czubach są sami prawicowcy - Tusk, Komorowski, Sikorski, Kaczyński, Olechowski (on jeszcze najmniej). W ogóle polityczny paraliż i niemoc lewicy w Polsce mnie meeega dziwi.
Uff, przełamałem się wreszcie z wpisem. Tera bedzie dobrze :)

mobydick pisze...

Aha - mobydick to internetowa ksywa Kozy ;)

dominik pisze...

Wiesz kwestia lewicy jest o tyle dziwna, że moim zdaniem duża część Polaków ma zdecydowanie lewicowe poglądy. Tylko po pierwsze u nas lewicowość w rozumieniu państwa opiekuńczego oznacza pomoc w postaci zasiłków dla najbiedniejszych (o tym krzyczy PIS) a lewicowość w rozumieniu liberalnego podejścia do świata jest w zdecydowanym odwrocie...
Poza tym poparcie dla lewicy dla wielu wciąż kojarzy się z poparciem dla PRL... Ale to już wina naszej lewicy (Leszek M i Józef O. znów są w SLD:):)

Oskar pisze...

Jeszcze o lewicy. Żakowski (i inni) dużo o niej piszą przy okazji globalnego kryzysu gospodarczego. I piszą mniej więcej, że się... nie wykazała niczym wartym uwagi. Więcej - od pewnego czasu w większości krajów rozwiniętych lewica zaczęła się zmieniać (bo pewnie musiała), ale zmieniać w taki mniej więcej sposób, że zaakceptowała generalny "ład" liberalnej gospodarki, wycofywanie się z niej państwa, postępującą prywatyzację i co tam jeszcze... (żaden ze mnie ekonimista). Te sprawy od lat 80-tych przyjmowane były jako coraz większa oczywistość i konieczność dziejowa (poparta totalną klęską państw opiekuńczych - skupionych wokół ZSRR). Nie wiem, jak to się ma do Szwecji od razu mówię!

No i po 30 latach wycofywania się państwa z gospodarki, za cichym albo pełnym przyzwoleniem/udziałem lewicy - przychodzi taaaki kryzys, który wstrząsa tą pewnością, że państwo nic do rynku nie ma i rynek sam się sobą zajmie... I co robi przez cały 2009 lewica? Ano nic specjalnego - tzn. wszyscy robią mniej więcej to samo, nie ważne prawica, centrum, lewica, czy postpolityka - wszyscy reagują na zmieniające się okoliczności (jak to ostatnio Tusk wyjaśnił...).

Lewica - jeśli się czymś od prawicy ma różnić - to chyba głównie rolą państwa i jego stosunkiem do gospodarki (i obywateli ją wytwarzających). A tu się okazało, że nie dość, że się nie różni, to nie ma żadnych alternatywnych metod walki z kryzysem, ani nawet nie ma dość wyobraźni, żeby wykorzystać kryzys do ideologicznej ofensywy - powiedzmy: pokazania ludziom, że ogólnoprzyjęta wersja liberalizmu ekonomicznego NIE SPRAWDZA SIĘ w dzisiejszym świecie.

Krótko mówiąc, lewica fizycznie i intelektualnie wydaje mi się zanikać... a przynajmniej oddawać pole walki na każdym froncie. W związku z czym - jej niemoc w Polsce (gdzie ma jeszcze problem post-PZPR) WCALE MNIE NIE DZIWI :)

dominik pisze...

Co do Szwecji - kiedyś byłem na wykładzie Balcerowicza, który na pytanie o Szwecję powiedział - "a jak wyglądałaby tam gospodarka, gdyby to nie był socjalizm...? Znacznie znacznie większy dobrobyt!"
Trudno z tym polemizować, bo tego nikt się nie dowie, ale z drugiej strony, po co Szwecja miałaby sie w to pchac, skoro ludzie są zadowoleni z tego jak jest i to ile pieniedzy się marnuje nikomu nie przeszkadza.
Jeszcze jedno - podobno wszytkim jest tam dobrze, bo firmy prywantne pracują za siebie i firmy państwowe - ale w rodzinie są zarówno ci zarabiajacy, jak i ci pracujący dla państwa, wiec nikomu na zmianach nie zależy, bo każdy by to odczuł:)

Prześlij komentarz

Subscribe