Myślmy Razem - Synergia

czasami temat nasuwa się sam

W ostatnim Dużym Formacie można przeczytać tekst nt. Polaków pracujących na tzw umowy o dzieło i umowy zlecenia. Choć nie jestem pewien, czy wszystkie tezy artykułu mówiące o braku ubezpieczeń i możliwości opieki w ramach publicznej służby zdrowia są prawdziwe w takich przypadkach (sam pracowałem na umowę zlecenie i miałem płacony zarówno ZUS, składki na 2 filar, jak i oczywiście ubezpieczenie zdrowotne), to niewątpliwie zwraca to uwagę na duży problem. W gruncie rzeczy taka forma zatrudnienia jest często sposobem pracodawcy na pewne istotne oszczędności finansowe. Oczywiście w jakimś stopniu pozwala to na zmniejszenie szarej strefy w zatrudnieniu, niemniej jednak tradycyjnie każdy kij ma dwa końce...
Często pracodawcy, powołując się na liberalnych ekonomistów narzekają na tzw. wysokie koszty pracy - ich obniżenie miałoby prowadzić do wzrostu zatrudnienia i rozwiązaniu pewnych problemów finansowych polskich firm. Nim wyjaśnię dlaczego idea ta wydaje mi się podejrzana i naiwna, przytoczę fragment pewnej rozmowy radiowej z ekonomistą (nie pamiętam nazwiska), który oferował stypendium z własnych funduszy dla doktoranta, który napisze pracę analizującą problem realnych kosztów ciecia kosztów...
Otóż wspomniany ekonomista przytoczył historię CIA, która zauroczona ideą cięcia kosztów i oszczędnościami, jakie przynosi outsourcing, wyoutsourcowała wiele zbędnych jej zdaniem działek, które wcześniej wykonywała sama - jedną z nich było sprzątanie biur. Wszystko było super, do czasu, gdy się nie okazało, że zewnętrzne sprzątaczki po wymyciu podłóg przefotografowały kilka ton dokumentów ściśle tajnych... nie wyjaśniano, czy były to ubogie Chinki, niemniej jednak CIA wróciła do poprzedniego modelu sprzątania.
Wracając do naszej historii - czym właściwie są "koszty pracy"? Koszty te, to wypłata + ubezpieczenie zdrowotne, wypadkowe i składka na emeryturę - na czym więc oszczędzamy? Albo na comiesięcznej pensji, albo na dostępności do służby zdrowia, albo na ewentualnych odszkodowaniach w razie wypadku. Koniec końców również na oszczędzanych na starość środkach do życia... Ktoś te koszty i tak poniesie - najpewniej wszyscy razem. Ciekawe, czy postulujący ciecie takich "kosztów" zauważyli, że od XIX wieku sytuacja pracownika teoretycznie powinna się poprawiać... Osiągnięcie jakim było stworzenie opieki socjalnej i zabezpieczeń emerytalnych nie jest pewnie dla nich w tej kwestii istotne. Pytanie brzmi, czy na pewno stać nas na cięcie tych kosztów?

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

witam ponownie blogersów, podziękowania, że tak aktywnie tworzycie bloga . . .

łoo jejku, jak zobaczyłem, że artykuł ten ma 7 stron w wydaniu internetowym to zrezygnowałem, dlatego będzie krótko: przykład z CIA wydaje mi się totalnie z dupy, bo skoro pani sprzątająca z zewnętrznej firmy posprzątała bardzo dobrze(m.in. umyła podłogi i przeglądnęła tony dokumentów i pewnie te niepotrzebne wzięła jako rozpałkę do grilla - nie napisali czy to były miesiące letnie, sezon grillowy ?) i taniej, to rzeczywiście agencja osiągnęła swój cel - obniżyła koszty własne, a że dodatkowo pani sprzątająca zwiększyła swój zysk (bez zbędnych kosztów: "ubezpieczenie zdrowotne, wypadkowe i składka na emeryturę")to agencja powinna wziąć udział w szkoleniu organizowanym przez panią sprzątającą pt. "maksymalizacja zysków poprzez outsourcing". nagroda dla pani sprzątającej: talon na balon lub żeton na kielnie i beton (do wyboru przez panią sprzątającą). a jeżeli chodzi o koszty to uważam, że powinienem mieć wybór czy chcę ponosić dodatkowe: "ubezpieczenie zdrowotne, wypadkowe i składka na emeryturę", odpowiedź na pytanie ostatnie: stać nas - to jest koszt a koszty trzeba minimalizować - o każdej porze dnia i roku.

ps. odnośnie źródła tematu:
gw kupowałem raczej tylko we czwartki (df), ale ze względu na długofalową miernotę w gw, we czwartki chodzę do kiosku przeglądam gw "ooo dalej bez zmian" więc rezygnuję - minimalizacja kosztów, ale ponieważ w pewnych sprawach chcę być na bieżąco, to mam prośbę do czytelników gw obecnych na forum (częste źródło tematu: stajnia agora)poniżej lista tematów, które mnie fascynują, proszę o posty jeżeli coś znajdziecie, serdeczne dzięki:

1)zagranica:
- najogólniej: azja - szczególnie centralna, bliski wschód, kaukaz i okolice, europa środkowa (bez tematów bezpośrednio związanych z UE, nie dotyczy rumunii), czasem afryka
- szczegóły: rozwój demokracji w turkmenistanie (lata 1991-2006), wskaźnik budowy nowych domów w osetii północnej, kabardo-bałkarii, karczajo-czerkesji (tylko budynki pow. 17 kondygnacji i klasa energetyczna A), wskaźnik nastrojów konsumenckich w koreii połnocnej i żydowskim obwodzie autonomicznym (luty 2010 - styczeń już mam), zapasy ropy naftowej w strefie gazy i na zachodnim brzegu (bez rezerw strategicznych, oleju fuzlowego i COO, w pojemnikach pow. 9 l objętości), najnowsze produkcje telewizyjne w gruzji (raczej seriale dokumentalne), budowa statków w mongolskich stoczniach (tylko klasy panamax i post-panamax), legalizacja pornografii w arabii saudyjskiej (w tym pedofilii), chów trzody chlewnej w izraelu (tylko obszar pustyni nagev), sprzedaż alkoholi wysokoprocentowych w iranie (tylko w supermarketach wal-mart w isfahanie i meszhedzie ), wskaźnik migracji rumunów do UE (tylko romowie z miasta kraiova), produkcja kredek triocolor w czechach (tylko kolor biały), rozwój sieci wodno-kanalizacyjnej w stolicy kenii - nairobi (tylko dzielnica kibera), produkcja i sprzedaż na rynku wewnętrznym nowych aut w burkina faso(segment F i G, 4q 2009),
2. polsza i polszajce
- czytam bloga (do dzisiaj tylko tematy) więc jestem na bieżąco,

no trzeci zawodnik (toma cotugno, wdzięczny buldog pomocy z włoch) już jest z nami, także nooo, do boju !!

dominik pisze...

Odpowiadam apropos gw w czwartek, choć tekst, do którego linkuję jest z soboty... ale skoro i tak tylko w czwartek kupowałeś, to go pewnie przeoczyłeś - "Chiński kompleks Rosji - http://wyborcza.pl/1,76842,7632184,Chinski_kompleks_Rosji.html ". Pasuje do tagów "wskaźnik budowy nowych domów... poza osetią północną" oraz "wskaźnik nastrojów konsumenckich w koreii połnocnej i żydowskim obwodzie autonomicznym", z tym, że poza Koreą Północną jak i ŻOA, ale za to o ŻOA piszą tu - http://www.polityka.pl/swiat/obyczaje/1503025,1,daleki-birobidzan.read .
Wracając do tematu posta - wszystsko spoko, ale dlaczego istnieje tylko pojęcie "kosztów pracy" a nie ma nic przeciwstawnego...? Gdzie są "zyski pracy" i jaka jest ich relacja do dynamiki "kosztów pracy" i związanego z nimi bezrobocia VEL szarej strefy (nie chodzi o "szarą sieć"...)? Egzamels pliz.

Prześlij komentarz

Subscribe